1. |
Debiut
03:36
|
|||
To idzie do tych co wybrali wóz albo przewóz
Postawili wszystko na szali, na swój debiut
To działa jak narkotyk
Jakbyś igłę wkłuć w przewód
Zostaje w krwiobiegu
To idzie do Tych co wybrali być albo nie być
By żyć po swojemu, nie żyć aby przeżyć
To działa jak narkotyk
Jakbyś igłę wkłuł w przewód,
Zostaje w krwiobiegu.
To działa jak terapia bez hipnozy i kozetki,
dzięki temu latam, temat wcale nie jest lekki,
Niczego nie chować, bo niby przed kim,
wolę słowa do bitu niż łykać tabletki.
Składam dłonie , niepojęty chaos
zamieniam w harmonię, dusza, słowo, ciało
przed niczym się nie bronie, tak miało być
przed samym sobą stoję, wewnętrzny dialog
(Niepotrzebne) myśli?... zbijam z toru,
werdykt - zawieszenie broni, sojusz
to moja chwila przerwy, chwila spokoju,
na skołatane nerwy i huśtawki nastroju
teren całkiem nowy, nikt tam nie był
nie przyszło Ci do głowy, korzystam z przestrzeni,
płyne do brzegu, cisza złotem w milczeniu
to mój debiut jak pierwszy raz ze sceny
Werbel, stopa jak ślady na śniegu,
Od Pierwszych kroków stawianych w podziemiu
Bit i wokal, od weny do numeru
Do dziś oddany jak jeden z niewielu.
To idzie do tych co wybrali wóz albo przewóz
Postawili wszystko na szali, na swój debiut
To działa jak narkotyk
Jakbyś igłę wkłuć w przewód
Zostaje w krwiobiegu
To idzie do Tych co wybrali być albo nie być
By żyć po swojemu, nie żyć aby przeżyć
To działa jak narkotyk
Jakbyś igłę wkłuł w przewód,
Zostaje w krwiobiegu.
To działa jak terapia bez hipnozy i kozetki,
dzięki temu latam, temat wcale nie jest lekki,
Niczego nie chować, bo niby przed kim,
wolę słowa do bitu niż łykać tabletki.
|
||||
2. |
||||
Pierwsza zwrotka
Chwile mnie nie było ale spokojnie,
by o sobie przypomnieć, masz parę numerów o mnie,
byś wiedział co u mnie, prywatnie,
wiele się zmieniło, nic nie dzieje się przypadkiem,
dalej czas płynie, lata lecą wciąż żyję,
będę miał co opowiadać dzieciom,
nie kryję świata, otwieram drzwi, wejdź bo przeciąg
Wietrze głowę, otwieram się na nowe. Mój Projekt.
Jak to piszę jesteśmy w połowie,
piszę "jesteśmy" bo za sobą mam załogę,
na gicie Zieniu, nadał życie i nadzieje,
na początku roku zadzwonił, spytał - co się dzieje?
Czemu nie piszesz? Trzymasz za zębami język?
jak płachta na byka działa, dość przerwy,
muzyka Aro pasi jak na miarę garnitur
Tak samo, Giero Bas, Sasin Sax, , Łapek od bitu
Refren 2x:
Iść, ciągle iść w stronę słońca,
jak wierzyć to do końca,
Jak mierzyć to wysoko,
jak kiedyś Nas tak teraz Ja,
Jeden mikrofon i teksty i oto efekty.
skrecz:
mam tak samo jak ty, miasto moje
a tam ludzi swych, ślady swoje, swój projekt
Druga zwrotka
Choć nie zawsze się układało, nie szło,
tu gdzie okna mają oczy, ściany pamiętają przeszłość
home sweet home, starzy kumple z ławek gdzieś są,
nie bawią się już teraz praca, dom, żona, dziecko
i mimo zmian, nadal czuję się jak w domu,
Zawsze tak mam jak wracam na Jagiellonów
To tu Rap, Sport, ustawki na placu,
oddaje hołd, to dla moich mord - szacun
Nie wszyscy jednak zostali, efekt czasu,
przez palce jak piasek ucieka, się dopasuj,
czasem też mam dość, los daje w kość,
rzuciłbym to w kąt, jak najdalej stąd, ale to mój dom,
mój projekt, mój wkład i obowiązek,
mam swoje intro, nie wiem jak skończę,
mam jedną szanse, więc strzał musi trafić,
za długo czekałem na moje solo - TOMASIN
Refren 2x:
Iść, ciągle iść w stronę słońca,
jak wierzyć to do końca,
Jak mierzyć to wysoko,
jak kiedyś Nas tak teraz Ja,
Jeden mikrofon i teksty i oto efekty.
skrecz:
mam tak samo jak ty, miasto moje
a tam ludzi swych, ślady swoje, swój projekt
|
||||
3. |
||||
Gdybym mógł cofnąć czas, zrobiłbym to jeszcze raz,
walczył jak lew o rap choć od lat to jak krew w piach
Wciąż czuje w żaglach wiatr na bicie,
znam smak porażek, niedosyt zwycięstw
muzyka rap, scena to moje życie,
rodzina, przyjaźń reszta przeszła przez sitko,
miejsce Trójmiasto to wszystko,
składa się na mój świat, oto cały ja - mój hip-hop.
Na max możliwości wkładam serce w te teksty,
jestem MC, spełniam obowiązki a przed tym,
nie było nic ale zawsze szczera miłość.
flow lata pod bit mimo, że się przytyło, joł.
stara szkoła - gdzie byłeś ty?
Jak się mówiło o zespołach, wymieniłeś może trzy.
Jako szczyl rapowałem na zajawce jak zły
od dwatysiące trzy nie wypadłem z gry bo...
Hiphop Żyje 4x. (ten hip-hop)
Było trochę funku ale loopow nie będzie,
nie doszukuj się wałków, zamiary były wielkie
siły było mało a czas leciał szybko
takie życie, trzeba iść dalej to mój hip-hop.
Mam to jak jazz, Tribe called Quest.,
Jak Roots, Badu i wiele innych składów.
Nie trzeba przedstawiać, oddany w całości
więc zapuszczaj żurawia na północ Polski
Taki styl się nie zdarza blokom,
ławki, boisko, dobry stuff jak Leopold,
Dolny Sopot, Gdańsk, Gdynia - Salut
Zróbcie hałas za najlepszy klimat w kraju :)
Hiphop Żyje 4x. (ten hip-hop)
|
||||
4. |
Pies (Morda!)
03:30
|
|||
2x
Wytknij mnie to palcem, rzuć krótkie spojrzenie,
Niczym bezpański pies, przemknę gdzieś obok ciebie
Jestem wolny, do nikogo nie należę
Ty rób co każą - Siad, leżeć, aport.
2x Nie zbliżaj się do mnie
Mój rap nie zapuszcza się na wasze podwórka,
mój rap się odróżnia, to nie mix kundla i kundla
co śpi pół dnia i drugie pół szuka schronu, mój rap
jest jak pies, wszędzie gdzie jest, jest w domu
morda!... Twój ruch Twój teren,
niczym bezpański pies wole przejść obok ciebie
wścieklizna czy co bo nie wiem,
pusta miska zdobądź jedzenie albo ha z tobą,
Podwijaj ogon i do budy bo skrócą Ci łańcuch,
niezależnie od nikogo butem po chodniku
po ulicy bez smyczy, w żadnym kagańcu
Nie dla samej sztuki, sztuka nie wymaga kompromisów,
2x
Wytknij mnie palcem i rzuć krótkie spojrzę nie (śpiew)
2x
wytknij mi to palcem, rzuć krótkie spojrzenie,
Niczym bezpański pies, wole gdzieś obok ciebie
jestem wolny, do nikogo nie należę
Ty rób co każą - Siad, leżeć, aport.
2x
nie zbliżaj się do mnie , nie zbliżaj się 2x (bo ugryzę)
Mój rap nie zapuszcza się na wasze podwórka
mój rap się odróżnia to nie styl pudla,
co pachnie pół dnia, drugie pół wygląda,
tylko jeść, poić i sprzątać gówna po nim
Morda, swój chłop snoop dog,
na majku luźno, nie zły buldog
bezględny zakaz komendy stop
nie dam się złapać, Psy tracą trop
Podwijaj ogon i do budy bo skrócą Ci łańcuch,
niezależnie od nikogo butem po chodniku
po ulicy bez smyczy, w żadnym kagańcu
nie dla samej sztuki, sztuka nie wymaga kompromisów,
1x
wytknij mi to palcem, rzuć krótkie spojrzenie,
Niczym bezpański pies, przemknę gdzieś obok ciebie
jestem wolny, do nikogo nie należę
Ty rób co każą - ja wyszczam się pod drzewem .
2x
nie zbliżaj się do mnie nie zbliżaj
|
||||
5. |
Twoja Zasługa
03:10
|
|||
Jeśli istniejesz Wysłuchaj słów mojej modlitwy i
stwórz alternatywę, wariant, drugą opcję,
Nie wiem czy to możliwe obyś mógł
odkręcić historie albo nową stworzyć, cokolwiek
bo nie ma ratunku dla ludzkich istot,
jak mogliśmy coś spierdolić to położyliśmy wszystko
Nie dojdzie to przedłużenia gatunku,
nic tylko tym różnimy się od zwierząt,, wymrą
wraz ze świeżą trawą i powietrzem,
skończymy sami siebie jedząc, staliśmy się mięsem
Ręce opadają, gdzie podziały się wartości
Twoje wnętrze to flaki i kości - nic więcej
Coś ci powiem i nie męczę dłużej,
widać to jak na dłoni, leży to w naszej naturze
sami sobie winni natura kontra ludzie,
zebrała wiatr, przyjdzie czas na burze.
Drugiej szansy nie będzie
bo przeciągnięta struna w końcu pęknie
Matka Natura nie jest głupia
Ona wciąż będzie tutaj niezależnie od modlitwy
Drugiej szansy nie będzie
bo przeciągnięta struna w końcu pęknie
Matka Natura nie jest głupia
Ona wciąż będzie tutaj, sama w końcu się oczyści
Nie chce się wyrywać ale Twój plan to niewypał
chyba mi nie powiesz, że świat miał tak wyglądać dzisiaj
jesteś Bogiem, Niezbędnym do życia,
System przejął kontrolę, bez pieniędzy ciężko oddychać
smród wisi w powietrzu, chciwość weszła w nawyk
gdzie prawdę i pomoc rezerwują dla słabych,
obyś sobie radził, jak nie, tego nie pokazuj
bo Cię ludzie zjedzą, strawią, wystrają od razu
Jesteś śmieciem, nie pasujesz pod recykling
choć sami są biedni szarzy i zwykli
nie szanują tego co mówisz o czym marzysz i myślisz
przyjrzyj się im twarzom, spojrzeniom bez ikry,
bez życia, roboty bez szans na przyszłość,
sami sobie winni, już mi nawet nie jest przykro
przyszło zmierzyć się nam z karmą,
spiesz się, coraz ciężej to ogarnąć.
Drugiej szansy nie będzie
bo przeciągnięta struna w końcu pęknie
Matka Natura nie jest głupia
Ona wciąż będzie tutaj niezależnie od modlitwy
Drugiej szansy nie będzie
bo przeciągnięta struna w końcu pęknie
Matka Natura nie jest głupia
Ona wciąż będzie tutaj, sama w końcu się oczyści
|
||||
6. |
||||
Nikogo z nas nie nazwiesz tchórzem, dowiesz się z historii
o bohaterach dzięki, którym jesteśmy wolni,
o cudzie z nad Wisły, zdradach, aferach
za miłość do ojczyzny, niech mazurek wybrzmiewa,
w naszym głowach, słowa kiedy my żyjemy
nie damy pognieść mowy w szkołach, z wielkiej litery
Polak, bo kocham ten kraj za tereny i pieśni
i nie muszę przy tym nosić bluzy z godłem na piersi
Robią na tym niezły biznes, super, niech robią
o patriotyzmie nie świadczy logo
to gotowość do pracy, w trudzie i pocie czoła,
za wspólnym dobrem, jest nas 30 milionów ponad
Tylko jest problem, lekki dysonans,
między tym co za oknem a tym co mamy w głowach,
nie jest dobrze, zobacz, oddajesz głos
mówią zmienią to i to, taki wał po wyborach
wciąż słowa sokoła jak żywe,
ludzie płacą podatki a chodniki wciąż są krzywe,
i nie dziwie się tym co siedzą w samolotach
byle tylko na chwile odwiedzić i powrót bo robota czeka
może wrócą i dojdzie do rewolucji,
Ty co najwyżej odłożysz na remont kuchni,
to już nie jest śmieszne, zmieniłem kod na Trójkę
I trafia mnie szlag jakbym stał w korku za kółkiem,
To chore, że nie leżąc haaa do góry
Tyrasz czy to na budowie czy w korpo nie szczury
a ludzie co idą po szczeblach kariery
Też Bez szans na emerytury, będą problemy
I zanim ocenisz mój dobytek , czy mój pogląd,
Wiedz ze ponad politykę, stawiam dobro,
Liczę że ty też mimo różnic i odległości
Czego rozumiesz? przetłumaczyć ci na polski?
Ref
Zapraszam Cię do mego Świata, na polską gościnność,
na porcje ziemniaków, schaboszczaka i mizerie,
bywa zimno w lecie, deszczowo w jesień,
zimą chlapa, a tak poza tym jest niezłe
Te piękne krajobrazy, morze i góry,
kontra osiedla, zapuszczone bloki i mury
i gdzie by nie był, może trafić się nieprzyjaciel
ten fakt jakoś da się przeżyć raczej
|
||||
7. |
Wstyd I Śmiech
04:26
|
|||
Człowiekowi może brakować chleba
Serce i wątrobę mogą wyjeść mu sępy
ale żadne cierpienie nie pozwoli mi zapomnieć
by uzbroić się po zęby
w cierpliwość (...) będę kuł to żelazo
w miłość (...) tą prawdziwą nie farmazon
w słowo wypowiadam z powagą
w czyny, dzięki którym świat jest bazą
Gdyby przyszło mi dzisiaj umierać jako artysta
Niczego nie chciałbym zmienić, wystarczą wspomnienia
choć nie mam z nich chleba a dystans do ludzi
co karmią się zawiścią bo Ty masz o on nie ma
Gdyby przyszło mi zrobić rachunek sumienia,
spojrzeć wstecz, to spojrzałbym sobie w oczy
bo w nich najtrudniejsza bitwa się toczy, o wszystko..
być czy mieć? w co wierzysz? w co po czym?
To wstyd i śmiech miksuje się jak adapter
życie pisze scenariusze, kształtuje charakter
nie wiem do końca w kogo się wdałem bardziej
w ojca czy matkę? nie mieli lekko na starcie
bo Żyli w innych czasach i sam się dziwie sobie,
wasza krytyka pogłębiała mój syf w głowie
wstyd mi za brak zrozumienia i empatii
pisze to teraz bo później mogę nie mieć okazji
przeprosić i podziękować jaki jestem dziś
nie musicie się martwić, sam dalej mogę iść
bez wstydu, wiele akcji dodało mi sił
Ty też masz wybór - Być sobą, być kimś.
We własnych oczach nie widzę nikogo tylko ciebie,
Robię to co kocham, to co wychodzi najlepiej
nie wstydzę się (...), reszta to już moje
by zdobywać serca, musisz poświęcić swoje.
Gdyby przyszło mi dzisiaj umierać jako mężczyzna
Niczego bym nie zmienić tylko od razu się przyznał
do każdego błędu, do każdego słowa co jak pocisk
robi dziurę w sercu, czy mógłbym prosić…
o przebaczenie, nie czekaj tylko się pośpiesz
choćby sumienie zjadało mnie bezlitośnie,
żadne cierpienie nie pozwoli mi zapomnieć
Że jestem kimś, którego też prawda boli o mnie.
Popraw mnie jak się mylę, biorę na siebie krytykę
być głupcem przez chwile wole, niż przez całe życie
kiedy nauczyciel wołał kogoś nagle pod tablice
wtedy w pierwszej ławce, śmiech przerywał ciszę
wolałem zawsze siedzieć z tyłu, mieć swój porządek
rodzice powtarzali - przyłóż synu się do książek
Chcieli dla mnie dobrze, bym nie przyniósł wstydu
bo nie byłem święty jak imiennik z Akwinu
Kiedy byłem dzieckiem tak bardzo chciałem dorosnąć
kiedy już nie jestem, dziwie się jak szybko to poszło
jest inaczej, znieczulasz się, za każdym razem
niczym skóra, uodparniasz się od oparzeń
Nie wiem jak Twoje ale moje stało się wielkie
łatwo stracić głowę gorzej jak stracisz serce
po przerwie dłuższej ciało staje się bezduszne
może i drewno za to święte jak cerkiew
Człowiekowi może brakować chleba
Serce i wątrobę mogą wyjeść mu sępy
ale żadne cierpienie nie pozwoli mi zapomnieć
by uzbroić się po zęby
w cierpliwość (...) będę kuł to żelazo
w miłość (...) tą prawdziwą nie farmazon
w słowo (...) wypowiadam z powagą
w czyny (...) dzięki którym świat jest bazą (ta..)
|
||||
8. |
||||
Pamiętam jak zostałem sam a w tej perspektywie
nie stroniłem od lolków, weekend był jak eksperyment
i robiłem co chciałem niby, nikt nie zabraniał
czy byłem wtedy szczęśliwy? Raczej wątpliwe..
Bo gdy gasło światło, ludzie znikali za rogiem
i zostawałem z najbardziej wymagającym wrogiem (ze mną)
gdy kolejną walkę przyszło mi przegrywać
przyrzekłem sobie - dość z chowaniem syfu po dywan
bo ryba psuje się od głowy, doszło do mnie wtedy
chcę wyjść na prostą, z samym sobą się zmierzyć
przyjąć na klatę życie jakie jest i chcieć je zmienić
pogodzony ze światem ma to sens, więc się nie bij w pierś
bo co będzie dalej nikt nie wie..
z żalem daleko nie zajedziesz,
zamiast tego, spójrz szerzej
nie licz, że ktoś to zmieni za ciebie
uwierz w siebie!
Refren
Uwierz w siebie - jedno życie trzymasz w swoich rękach
Uwierz w siebie - poznaj swoją wartość, wiary nie trać
Uwierz w siebie - marzenia są po to by je spełniać,
Uwierz w siebie - codziennie tworzy się historia
By być lepszym niż wczoraj nie jest tak łatwo wcale
by tego dokonać wiara nie wystarczy ale
może stać się napędem, motywacją, planem
mamy moc sprawczą, jak chcesz to będzie, to fundament
cegła po cegle budowałem jak Bitamina dom,
w równowadze poznałem ją
i teraz spodziewamy się syna
nigdy się nie spodziewałem, że trafi mi się szczęście jak rodzina
Wiara to nie tylko słowo
to owoc działań, drzewo podlewane wodą starań
i nie myśl jak będą patrzeć ludzie na ciebie
miej odwagę zawsze być sobą - uwierz w siebie
uwierz w sny, marzenia, wszystko można
bo jak nie ty, to kto ma wiedzieć, że ta droga jest dobra
i obiecaj mi jedno jak dorośniesz
nie popełnisz tych samych błędów co ojciec - uwierz w siebie
Refren
Uwierz w siebie - jedno życie trzymasz w swoich rękach
Uwierz w siebie - poznaj swoją wartość, wiary nie trać
Uwierz w siebie - marzenia są po to by je spełniać,
Uwierz w siebie - codziennie tworzy się historia
Paulina:
Tak samo jak Ty, odchodzę od zmysłow,
gdy nie ma nadziei i brakuje pomysłów.
Uwierz w siebie, do góry głowa,
to głębsze znaczenie, nie tylko słowa,
to Twoje życie, Twoja droga
i każde przeżycie, nie zaczniesz od nowa,
ale może być dobrze,
tylko otwórz oczy zobacz (zobacz)
Refren
Uwierz w siebie - jedno zycie trzymasz w swoich rękach
Uwierz w siebie - poznaj swoją wartość, wiary nie trać
Uwierz w siebie - marzenia są po to by je spełniać,
Uwierz w siebie - codziennie tworzy się historia
|
||||
9. |
Tak To Działa
04:01
|
|||
Nie ekonomik a raczej technikum handlowe
to tytuł co mi nadał wizje interesu w głowie,
myślisz łatwy zarobek na linii usługa/klient
zwiastuje szybki koniec bo tu ręka rękę myję ,
zanim wyśnisz sobie torbę pełną pieniędzy
liczy się ciężka praca
musisz wiedzieć co jest przed czym,
no chyba, że Tata, mama ma milion do oddania,
sukcesu nie chcę familią zasłaniać,
poza firmą, będzie armia, zamiar mam
Puszer - pchać nie ściemniony towar na dzielnie,
nie wózek puszek a muzykę, to serce, wkład
co stworzył charakter, nie wystawisz miernej,
piekielnie zaboli gdy osiągnę co mam w planach,
tych co nigdy nie wierzyli we mnie,
w tej chwili powiększam serie i cięższy nakład,
portfel jak serce, liczy się wnętrze ,
tak to działa, hajs nie spada z nieba - przecież,
musisz być tu z nami, robić to żeby wiedzieć
a jak pleciesz bzdury zamiast działać,
wiedz, ze kieszeń sama się nie wypełni, musisz to wiedzieć
tak to działa, hajs nie spada z nieba - przecież,
musisz być tu z nami, robić to żeby wiedzieć
a jak pleciesz bzdury zamiast działać,
wiedz, ze kieszeń sama się nie wypełni, musisz to wiedzieć
Urodzony w Gdyni, tak jak młody Lehu
w mieście rozwoju i biznesu
kluczem sukcesu wiktoria konkordia krescit,
ziomuś - samemu to sobie możesz zrobić selfie,
liczy się wsparcie, nie pranie brudów,
nie ma cudu, kieszeń sama się nie wypełni,
Czeka mnie sporo wyrzeczeń, pracy i trudu
jak tego nie szanujesz to wypadasz z klubu
zarabiasz na mnie, to i mi musi zgadzać się saldo,
normalnie w interesie, nie ma nic za darmo
to odpowiedzialność nie tylko za siebie,
dbam o rodzinę to punkt numer jeden.
punkt dwa - mam zamiar zapewnić życie godne,
by nie żyć z miesiąca na miesiąc za drobne
Nie dmucham na zimne, rzucam póki gorące,
mam swoje potrzeby, nie dziw się, że chce pieniądze
tak to działa, hajs nie spada z nieba - przecież,
musisz być tu z nami, robić to żeby wiedzieć
a jak pleciesz bzdury zamiast działać,
wiedz, ze kieszeń sama się nie wypełni, musisz to wiedzieć
tak to działa, hajs nie spada z nieba - przecież,
musisz być tu z nami, robić to żeby wiedzieć
a jak pleciesz bzdury zamiast działać,
wiedz, ze kieszeń sama się nie wypełni, musisz to wiedzieć
|
||||
10. |
Morituri
04:39
|
|||
Ref
Boże czuwaj nad nimi bo nie na darmo
zamienili swoje życia na pewną śmierć
ciągłą walką o jutro ciągłą walką o dziś
Nie możemy wszystkiego przecież mieć
Więc musimy iść w bój, stój albo kieruj się
za latarnią to nie światełko w tunelu
to nie nóż w plecy to nie zgon od kuli
póki śmierć nas nie rozłączy - morituri
Zw 1
Jeśli nabiorę kilogramów i nie mam na myśli Ciała
a samo ciało zaleje się krwią, rozum stwierdzi, że to już czas
wówczas na łożu śmierci, chcę spędzić ostatnie chwile wśród Was
nie przedwcześnie
Jeśli przyjdzie śmierć po mnie,
mam nadzieje, że mnie przy tym nie będzie bo kto by nie chciał
umrzeć we śnie, zamknąć oczy i przespać..
bezbolesne zamknięcie.
Nie płacz kiedy odejdę, tylko się pomódl
za moją dusze aby trafiła wprost do domu
gdzie brak problemów, brak słów, brak depresji
tak tylko tak mów mi o śmierci
inaczej słuchać nie chce, strach trzyma na uwięzi
jak na szyi pętle, nogi na krześle,
umrą kolejni, Ty machniesz ręką - zapomnisz
te parę sekund jeszcze będą przytomni.
Ref
Boże czuwaj nad nimi bo nie na darmo
zamienili swoje życia na pewną śmierć
ciągłą walką o jutro ciągłą walką o dziś
Nie możemy wszystkiego przecież mieć
Więc musimy iść w bój, stój albo kieruj się
za latarnią to nie światełko w tunelu
to nie nóż w plecy to nie zgon od kuli
póki śmierć nas nie rozłączy - morituri
będziemy walczyć - morituri!
Zw 2
Kiedy tylko będę mógł to dam znać, wiedząc już
Kim tak naprawdę jest Bóg i czym jest niebo
Nie bądź smutna, Nie roń łez
Jak się uśmiechasz, jesteś taka piękna wiesz
Nie myśl o tym, że mnie nie ma , złych nie biorą
nie rób zdjęć na pogrzebach, spójrz w górę, stojąc
na skraju rowu gdzie leży ciało to trudny temat
czeka Cię chaos - czas dużych przemian..
Wiedz, że walczyłem o Ciebie, zawsze
Mając pasje muzyka, klnąc nieraz jak szewc
Trudna droga za życia hartuje ducha,
Po latach inaczej na to patrzę = nauczyłaś mnie słuchać
Sporą część zawdzięczam sobie,
rozpiera mnie duma, z tego powodu umieram jak człowiek,
Dziękuje bogu za talent, za życie, za godną śmierć
resztę zabieram do grobu, Boże strzeż
Boże czuwaj nad nimi
Boże czuwaj nad nami
Boże czuwaj nade mną
Boże czuwaj nad nimi
Boże czuwaj nad nami
Ref
Boże czuwaj nad nimi bo nie na darmo
zamieniłem swoje życie, na pewną śmierć
ciągłą walką o jutro, walką o dziś
przecież nie możemy wszystkiego mieć
więc musimy iść w bój, stój albo kieruj się
za latarnią, to nie światełko w tunelu
to nie nóż w plecy, to nie zgon od kuli
póki śmierć nas nie rozłączy - morituri
|
||||
11. |
Potrafię Wstać 2
05:39
|
|||
Chcesz poznać prawdę, nie patrz nigdy
na to co mówią o człowieku, słuchać co mówi o innych.
przecież każdy, ty też nosisz bagaż doświadczeń,
wstawałem tyle razy, nieraz upadnę, musze być silny,
za żadne skarby - nie poddam się w walce o jutro,
sytuacje zmienne ucinają gadkę krótko,
masz wrażenie jakby ; do ceny życia los liczył Cię brutto,
grząski grunt to,
czemu to mówię? bo jest mi źle, nie nie jest mi smutno,
emocję biorą górę, ciężko powiedzieć - trudno,
powtarzam sobie, a raczej pocieszam,
zmiany zawsze są dobre, na efekty nieraz dłużej się czeka,
więc czekam a to co teraz się dzieje, jest przejściowe,
przeczucie jak delikatne ukucie, myśli dręczą głowę,
dłużej tak nie można, więc z czasem,
zrozumiesz dlaczego ruszyłem sam w tę w trasę,
potrafię wstać, przeżyć dzień próby, wziąć się w garść,
być silniejszy niż przedtem, nie raz nie dwa tak było,
i będzie, gdy zaczynasz ufać, aż wierzyć się nie chce
liczy się twarda dupa, nie miękkie serce,
Przyszło mi upaść nieraz a wstając
długi czas znosiłem wiele jazd, każdą słabość,
za każdym razem rano człowiek rodzi się nowo,
zostają Ci co chcą, inni stoją gdzieś - obok,
II
Chcesz poznać prawdę, rzeka zawsze znajdzie deltę,
musi płynąć, odpowiednia ilość czasu musi minąć
nigdy nie będzie jak przedtem, przed wypadkiem,
ten fakt uderza z podwojoną siłą, mam racje?
Gdy patrzę na Ciebie widzę w oczach wiarę nie boga,
jesteś silnym człowiekiem, jeszcze będzie Twoja pora,
jeszcze będzie lepiej, choć nie odzyskasz w pełni zdrowia,
stałeś się przykładem, który spokojnie można naśladować,
stałeś się przykładem i to nie żart,
życie niczym domek z kart wiatr zdmuchnął prawie
jak to jest czuć strach, że nie zdążysz się zestarzeć,
bo koniec może nadejść zbyt szybko
To nie żal, nie czytaj tego z moich oczu czy ust
to wytrwałość by znowu spojrzeć w twarz.
Ile to mnie kosztowało zmęczone oczy, brak snu
tak oczyszczam się z niepozałatwianych spraw
potrafię wstać, przeżyć dzień próby, wziąć się w garść,
być silniejszy niż przedtem, nie raz nie dwa tak było,
i będzie, gdy zaczynasz ufać, aż wierzyć się nie chce
liczy się twarda dupa, nie miękkie serce,
Przyszło mi upaść, nieraz a wstając
długi czas znosiłem wiele jazd każdą słabość,
za każdym razem rano człowiek rodzi się nowo,
zostają Ci co chcą, inni stoją gdzieś - obok,
|
||||
12. |
|
|||
Nie łap mnie za język małe miasta spoko
a zwłaszcza w sklepach ich tańszy alkohol
w klubach a parę zeta możesz mieć tego potąd
a jak lejesz po mankietach nie bądź taki hop do przodu
mętny wzrok, najebany to do domu,
nie jesz nic, nie dziw się, ze nie trzymasz długo pionu
a jak zerwie Cię się film tego zaśpiewamy Ci
stary niedźwiedź mocno śpi, niech nie wstaje z pod stołu (niech nie wychodzi z namiotu)
kontroluj fazę póki kumasz bazę,
wóda i umiar rzadko idzie w parze,
słoma z butów wychodzi, ludzie sa jak bydło
toast dla pięknych kobiet - może jeszcze przyjdą
Każdy lubi popuścić szelki więc się nie gniewaj
do ostatniej pustej butelki będę z Tobą śpiewał
przypałowe piosenki, jak starych weselach
wszyscy wokół wymiękli my? my mamy melanż
melanż to melanż, melanż to melanż (4x)
Po tygodniu pracy tylko na piątek czekasz
niestraszna wątroba w ogniu, kac i srać na szefa
miejscówka, znaleźć kumpli, hajs do zrzutki,
jebać skutki, dzisiaj trzeba napić się wódki
kto i co jak i gdzie trudne sprawy o związkach
chujowe do popity jak te z żaby soki kosta,
włącz tiwi, z Warszawy nadaje Szpakowski,
słaby ze mnie kibic, chyba że gramy Polska
melanż to melanż, melanż to melanż (4x)
czekałeś cały tydzień na weekend,
idziesz w tany z zabierz ze sobą ekipę,
wóda już się chłodzi na miejscu,
bierz sok i zagrychę, nie bierzemy jeńców
o suchym pysku nie gadam, a jak znam życie,
uważać na religie, nie dyskutować o polityce.
wyłącz telewizje, jak nie mecz, jestem anty
kompa usuń, to nie czas na jutub party
karty na stole, 4 asy jak za Molesty
poker, żetony, stawki - po to tu jesteśmy
spojrzenia chłodne, żarty albo w oddali,
chwila przerwy bo na balkon poszli zapalić.
dobra, powrót, polej, potasuj bo coś nie idzie,
przy stole nie ma asów, gorycz przegranej zagryziesz
ogórkiem - hura, zapijesz wódą na odwagę,
łapiesz ślinę na wygraną, zbierasz na allinie całość
Szczęściarz fachura, u mnie to pierwsze,
Do końca, do braku żetonów, gram w najlepsze,
ziomuś brakuje Ci osób, grzej miejsce,
Znowu melanż poniosł, sami swoi na szczęcie...
melanż to melanż, melanż to melanż (4x)
|
||||
13. |
|
|||
Nie ugotowany a gotowy - nie dam się zjeść
wybij sobie z głowy, że mnie zmielisz na pasztet,
Znasz mnie, za długo siedzę w tym bagnie by robić paździerz - poziom masterszef
Niczym pasterz gdzieś zgubił owieczkę, to ja
a niech mnie ile musiałem przejść by wiedzieć czego nie chce, a chce
żebyś wreszcie poważnie traktował,
masz tu kota, kundla,
instynkt chroni przed niebezpieczeństwem,
pierwszy do walki - serce, duma –
rozpiera mnie jak przed dwutysięcznym Moleste
skreśl nie potrzebne kolo, man, bez polowań, trafi do większości
powstał na nowo nie hologram, bo solo gram, kroję do kości,
projekt bez gości, przypadkowości tylko zaufane mordy,
po przesłuchaniu całości, będziesz wiedział kto z kim trzyma,
od wielu lat –
tak to się robi rap z północnej Polski, zabawa się kończy zajarz,
połącz kropki, nie rób szopki, w tej trze trzeba mieć jaja.
Masterszef (będę robił RAP)
za ciosem wyprowadzam cios, spróbuj - jak masz głos to jedziesz,
bez autotunów, Mostly The Voice tak nauczał guru, nie mów, że nie wiesz,
i nawet jak zmienię podejście, znakiem się stanął nowe patenty
zrobię to najlepiej jak potrafię, ze smakiem bo na rapie zjadłem zęby
Daj mi majka, niech to dojdzie do ludzi z osiedli,
co zdążyli zgłodnieć bo dawno treściwie nie jedli,
oto szwedzki stół, zapraszam na ucztę,
nie jakieś kanapeczki, zapychacze pod bity z paczek jak nudle,
nie da Ci umrzeć z głodu, masz to jak w banku,
3mam kciuki za kotów, nie uciszysz głosu undergrandu,
gram by nie przegrać, nie dbam o wrogów, nie wszystkich pojednam,
za to każdy to dobry powód by nagrać kolejny album, masterszef
Masterszef
|
Tomasin Gdańsk, Poland
Tomasin – Muzyk, autor tekstów, selektor oraz wieloletni aktywista artystyczny na trójmiejskiej scenie.
Streaming and Download help
If you like Tomasin, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp